Jak ogarnąć Robaczka :)
Bogusia, nasza Kruszyna, ważyła zaledwie 1500 gram i takich dzieci po
porodzie nie wypuszcza się do domu. My wyszliśmy ze szpitala po drugiej dobie, bo jesteśmy wyjątkowi! :) To wszystko dzięki temu, że mieliśmy niezłe plecy... Te
nasze plecy to współpraca z Hospicjum i Fundacją "Pomorze Dzieciom"
oraz wcześniej Hospicjum Perinatalnym "Tulipani" w Gdańsku. O nich
będzie trochę później, bo to ludzie, którzy ogromnie nam pomogli i ciągle wspierają, oraz dzięki którym możemy teraz celebrować nasze życie w czwórkę w
domu i cieszyć się każdą chwilą. Będę ich wychwalać nie raz nieco później...
Bogusia urodziła się w stanie dość
dobrym jak na jej schorzenie. Dostała 6 pkt w skali Apgar. Potrafiła sama
oddychać, a także, co niesamowite, miała odruch ssania, więc była wielka szansa na
uniknięcie sondy do karmienia i że dziewczyna poradzi sobie sama. Ta sonda
wciąż nam grozi, bo walczymy z ilością pokarmu jaki zjada Bogusia i jej wysiłkiem podczas zjadania. Powolutku kulamy się do przodu, bo mamy kilkadziesiąt gram na plusie! No, i porcje
mleka także rosną. Załatwiamy więc jedzonko swoim tempem, ale bez sprzętów.
Kosztuje to nas troszeczkę stresu, bo Bogusia często się zakrztusza, czasami
dziwnie spina i wykręca, albo część jedzenia wpada jej do nosa i trzeba na to
wszystko szybko reagować, nie jest więc to 5 minut, czasami dochodzi do godziny
żeby wcisnąć 20 ml J mleka, ale tutaj dowód ilu jest chętnych
do pomocy.
Saturacja Bogusi, czyli ilość tlenu we krwi, wzrastała z każdym przytulasem naszych kochanych babć i cioć, no i jej szalonych
i przekochanych kuzyneczek, które już długo nie mogły się doczekać, żeby
wycałować Bogusię.
Tak, Lenka, o Tobie mówimy! :)
I tak, z 54% po kilku godzinach, dobijaliśmy
80%, a nawet 87%. Teraz Bogusia jest wspierana przez stałą podaż tlenu 2l/min, bo
tak jej się łatwiej funkcjonuje. Kolory jej buźki też od razu się
poprawiają i nie straszy tak swoich rodziców na przemian siną i żółtą buźką.
Koncentrator tlenu też dostaliśmy oczywiście od hospicjum. Z jego pomocą udaje
nam się utrzymywać saturację na poziomie prawie jak u zdrowych dzieci, więc
pilnujemy, żeby przy wysiłku podczas jedzenia Bogusia była wspierana przez tlen.
Dajemy radę, naprawdę! :)
Oprócz tego, opieka nad Bogusią
jest standardowa, i jak to z noworodkami bywa-wymagająca :) Można się
przyzwyczaić do tego, że się obsługuje i tuli bardziej kruche i mniejsze
ciałko. Nie każda też pozycja jest dla niej komfortowa, dlatego np. nie możemy
sobie tak do końca pozwolić na tzw. kangurowanie...a ja tak chętnie bym się z
nią poprzytulała ciało do ciała. Ale Bogusiu, rośnij nam jak bułeczka, a
przytulasy będą coraz bardziej przyjemne!
Comments
Post a Comment